Przedpokój na piętrze powstawał z pewnymi problemami, ale zarys jest już widoczny. Niespodziewanie podczas remontu, w chwili zerwania starych tapet okazało się, że komin, który przylega do jednej ze ścian 'ozdobiony' był w mokre czarne i co najgorsze śmierdzące plamy. Były one wynikiem źle podłączonego pieca znajdującego się w piwnicy. Czekało nas więc zdecydowanie więcej pracy niż zakładaliśmy, komin został pozbawiony tynku aż do cegieł i odpowiednio zabezpieczony, aby już nic na nowiutkich ścianach nie wyskoczyło. ;)
Początkowo przez pewien czas mieszkaliśmy z przedpokojem bez nałożonej farby na ściany, więc gości nas odwiedzających nie zastawał zbyt przyjemny widok po przekroczeniu drzwi wejściowych na piętrze.
Okno naszego przedpokoju wychodzi na północ, więc zdecydowanie zależało nam na jego optycznym rozjaśnieniu i jednocześnie powiększeniu. Kolory, które zawitały na ścianach to orzeźwiająca mięta Jedynki z kolekcji Ogród Barw tutaj i śnieżnobiała matowa farba lateksowa z Dekorala tutaj. Malowanie przedpokoju przebiegło całkiem gładko, farba w kolorze mięty nakładała się rewelacyjnie, zdecydowanie mogę ją polecić. Producent zalecał malowanie dwukrotne, nam wystarczyła w zupełności jedna warstwa. Jeśli chodzi o białą farbę też malowało się bez zarzutu.
Na chwilę obecną brakuje wykończenia wysokimi listwami przypodłogowymi oraz listwami dookoła drzwi, które będą w kolorze białym. Wśród poważniejszych zadań do zrobienia w najbliższym czasie jest pomalowanie wszystkich drzwi oraz framug i wybranie docelowych dwóch szafek/komódek do kupienia.
Prezentuję kilka zdjęć w kąciku okiennym:
Na parapecie w najbliższym czasie stanie mała lampka, mająca za zadanie oświetlanie przedpokoju nastrojowym światłem w zbliżające się nieuchronnie jesienne wieczory.
Prezentuję kilka zdjęć w kąciku okiennym:
Na parapecie w najbliższym czasie stanie mała lampka, mająca za zadanie oświetlanie przedpokoju nastrojowym światłem w zbliżające się nieuchronnie jesienne wieczory.
Za jakość zdjęć i moje niedociągnięcia w tym temacie z góry przepraszam, dopiero się uczę, a dodatkowo aparat niestety mam kiepski, więc proszę o wyrozumiałość. Z mojej strony deklaruję zgłębianie tajników fotografii i mam nadzieję szybkie postępy w tej dziedzinie. :)
Biały ptaszek- Home&You
Butelka z listem- Jysk
Miętowa osłonka- Pepco
Biała osłonka- Ikea
Firanka- Ikea
Pozdrawiam
Marta
Nigdy nie lubiłam mięty na ścianie, uwielbiałam w dodatkach. Chyba jednak zmieniam zdanie;) Bardzo ładnie to wygląda.:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pierwszy komentarz na moim blogu! :)
UsuńTeż ją uwielbiam w dodatkach, ale powiedziałam sobie, że raz się żyje i poszła na ścianę. :)Bardzo mi się ona tam podoba i po kilku miesiącach mogę śmiało powiedzieć, że na ścianie nie jest męcząca dla oczu. :)
Pozdrawiam
Witaj Marto!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zagościłaś u mnie.
Ja też tu będę bywać!
A mięta jest świetna w każdej postaci!
Też tak sądzę! :) Dziękuję za odwiedziny!
UsuńPozdrawiam
Wygląda to bardzo fajnie. Miętowy kolor przyjazny dla oka. Mam do niego słabość. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Piwi.
Ja również, zwłaszcza ostatnio :)
UsuńPozdrawiam!
Oj sama kiedyś przerabiałam ściany i zacieki z komina na sciananch, pamiętam dobrze czym to pachnie:). Przedpokoj śliczny i taki przyjemny kolor:))) Ptaszek z home you i u mnie się uśmiecha z kominka:))) Bardzo przyjemnie tu u Ciebie, pozdrawiam z wrześniem:)))
OdpowiedzUsuńNooo jak pachną takie plamy, wiemy tylko my. :) Ale nie jest to powód do zazdrości dla innych. ;)
UsuńŚciskam!
oj ja też lubię miętowy kolor :) powodzenia w dalszych zmaganiach z remontem i czekamy na kolejne zdjęcia :D ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńzatrzymałam się tutaj na chwilkę bo bardzo spodobała mi się ta butelka na parapecie oraz miętowy pokoik. na pewno jeszcze do ciebie zajrzę bo blog wygląda super :) pozdrawiam Ania. Zapraszam również do siebie :)
OdpowiedzUsuń